Prawie wszystko stało się przewidywalne,
jak miejsca, w których umierają ludzie.
Na zatłoczonej ulicy wypuszczam obłoki znudzenia.
Okrawam słowa, by stały się mniej emocjonalne.
Ciężki oddech nie pomaga mi zasnąć,
ale pozwala wstać wcześniej z jeszcze cięższą głową.
Łatwiej mi trzymać winę po swojej stronie,
aniżeli zmiatać ją pod krańce głowy innych.